- Co myślisz o rządach Black'ów?
- Twarda ręka lepiej się nie buntować - odparła stanowczo
- Hmm z bliska nie wygląda, aż tak strasznie - odparłem z uśmiechem
- Widziałeś go na żywo ? Oko w Oko ? ! - tak się zdziwiła, że aż się zatrzymała
- No tak - uśmiechnąłem się
Ruszyliśmy dalej.
- Nie wierzę ci, że nie wygląda strasznie zawsze na bilbordach i gazetach wyglądał jakby był synem szatana lub samym szatanem !
Zamyśliłem się. Heymith był już stary.. ale czy miał minę jakby mógł zabić? Wtedy sobi ego wyobraziłem.
- nie patrzałam nigdy z tej strony - spojrzała na mnie
Uśmiechnąłem się niemrawo.
- Wszystko dobrze ? - zapytała
- Tak jak najbardziej - odparłem z uśmiechem
Nie było w porządku.. przypomniał mi się ojciec..mój własny. Też twardą ręką mnie wychowywał. Odkąd matka zmarła. Chodź nie znałem jej.. to wiedziałem, że była wspaniałą kobietą. Ojciec jak byłem mały godzinami o niej opowiadał. Jak się poznali... jak zakochał się w niej. Wtedy on sam ożywał. Stawał się nie żołnierzem, który musi dyscyplinować syna by wyrósł na porządnego mężczyznę tylko jak ojciec czuły..
Wtedy wyrwałem sie z zamyślenia i stanęliśmy pod drzwiami kobiety.
- Miło było cie odprowadzić Samantho
- Mi również było miło
- Może rozważysz moja propozycję, którą ci powiem. Zapraszam się w weekend w sobotę do restauracji Aurana - odparłam z uśmiechem

- Rozważę twoją propozycje o której godzinie ? - zapytała
- 20.00 stolik na nazwisko Pine - odparłem
Pocałowałem na pożegnanie kobiecą dłoń.
- To do jutra Samantho Fox
Gdy odchodziłem widziałem zdziwioną minę dziewczyny. Nie dziwie się. Znałem jej nazwisko chodź podała tylko imię.
Wróciłem do domu. Zaparzyłem sobie rumianek. Postanowiłem iść do swojego tajnego pokoju*
by przy herbacie poczytać. Postawiłem na stoliku szklankę i podszedłem do regału. Oczywiście nie było tego długiego żyrandolu.. Była przy sufitowa lampa ledowa. A koło sofy stała duża lampa by móc oświetlać pokój by lepiej się czytało, bądź zdrzemnąć się. Wybrałem "Kosmiczna Burza". Po prawej stronie miałem starą mapę świata, która została przez ojca odnaleziona na misji i podarowana mi po jego śmierci. Nie oddałem jej do muzeum tylko sam oprawiłem w ramę i wstawiłem szkło. Po lewej stronie miałem dzisiejszą mapę świata. Rząd pozwolił mi wziąć najnowsza mapę, z powodu zaufania. Też oczywiście była w ramie i w szkle. Nad ramami wisiały lampy i włączą się tylko na rozkaz " świeć" tak były na głos. Biorąc książkę do ręki spojrzałem na znalezioną przez mego ojca mapę. Była niesamowita. Miałem marzenie przestudiować ją kiedyś ale brak czasu.. praca.. A to wymaga sporo czasu.. Usiadłem wygodnie na sofie i zacząłem czytać. Czas mi mijał a moje oczy zmorzył sen. Obudziłem się koło 9.45. Wstałem z kanapy zesztywniały. Poszedłem po ćwiczyć i pobiegać w około okolicy. Gdy wróciłem poszedłem się kąpać i zmienić ciuchy. Sprawdziłem czas. Punktualnie wyrobiłem się do 12 godziny. Popsikałem się perfumem i poszedłem do kuchni. Zaparzyłem kawę i wypiłem. Ciepła mocna kawa o poranku a raczej południu jest cudowna. Pomyślałem co by tu zjeść. Zrobiłem sobie lazanie. Nie chciało mi się iść do restauracji. Wolałem coś ugotować pysznego u siebie. Po zjedzeniu i umyciu naczyń schowałem resztki lazanii do lodówki.
Zamyśliłem się i spojrzałem na czas. Dziś piątek mam nockę. Dobrze się składa jutro przyjadę rano i się wyśpię na wieczór.
Samantha? (PS. Rozpisałem sie xD)
*pokój jest pod liczbą 7 w zdj. domu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz