We trójkę podeszliśmy do ,,pomieszczenia'' dla szczeniaków, które było płotkiem, mającym jakieś pół metra. W środku bawiły się cztery śliczne, malutkie szczeniaczki, co chwile podgryzając siebie nawzajem. Nie potrafiłam nie rozpłynąć się na ten widok.
- Śliczne, prawda? - usłyszałam tuż obok siebie głos Haydena. Zaśmiałam się, kiwając twierdząco głową.
Pogłaskałam zwierzaka za uchem i usiadłam przy nich, biorąc jednego na kolana. Blondyn usiadł obok mnie, a ja rozejrzałam się za Masonem. Wrócił on na przód schroniska i rozmawiał z kolejną osobą.
- Nie myślałaś nigdy, żeby przygarnąć jakiegoś zwierzaka? - spytał Hayden, zwracając wzrok w moją stronę.
- Ostatnimi czasy jakoś nie narzekałam na brak towarzystwa, ze względu na pracę, która zmusza mnie do pracy w grupie, ale kiedy teraz o tym myślę, to będę musiała się zastanowić nad przygarnięciem jakiegoś psa - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, widząc co wyprawia kundelek. Przygryzał mi palec, słodko powarkując.
Hayden?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz