Wiadomości i pogoda

niedziela, 22 stycznia 2017

Od Jane Cd. Hayden

Dni mijały mi bardzo szybko, nie obejrzałam się nawet, a już był piątek. Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Niespodziewany i dość natarczywy gość nie dawał mi spokoju i po pięciu minutach wciąż stał pod drzwiami, pukając z tą samą zawziętością. Podniosłam się, zawinęłam szlafrokiem i podreptałam do drzwi, a gdy je uchyliłam, moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna, którego imię najchętniej bym dawno zapomniała. Johnatan Mason. Mój ojciec, we własnej osobie! Niezwykłe, że nie potrafił znaleźć numeru mojego telefonu, aby złożyć mi życzenia urodzinowe, ale odnalazł mój adres.
- Jak miło znowu cię zobaczyć, Jane - ojciec uśmiechnął się przychylnie i bezczelnie próbował mnie odsunąć, aby wejść do mojego mieszkania, jednak odepchnęłam go, obrzucając zimnym spojrzeniem.
- Jesteś żałosny - warknęłam przez zaciśnięte zęby. Niewiele brakowało, a rzuciłabym się na niego, za co zapewne odsiedziałabym paręnaście lat w więzieniu.
- Nie przywitasz się z tatusiem? - wyszczerzył się złośliwie, widząc narastającą we mnie złość.
- Jeśli przez 10 minut się nie ulotnisz, wezwę policję. - Nim mężczyzna zdążył cokolwiek dodać, z impetem zamknęłam mu drzwi prosto przed nosem.
Wzięłam kilka głębszych oddechów i wróciłam do sypialni, dobierając sobie kilka wygodnych ubrań, w które szybko się przebrałam. Przeszłam do kuchni, w której zrobiłam sobie naleśniki. Usiadłam przy stole i trzymając w ręku telefon, zajadałam się śniadaniem.
W pewnym momencie mój telefon zaczął wibrować, a na wyświetlaczu wyświetliło się imię. Hayden.
- Halo? - doszedł do mnie lekko zaspany, jednak dalej tak samo ciepły głos właściciela uciekiniera, którego odnalazłam w parku.
- Dzień dobry - powiedziałam, uśmiechając się pod nosem.
- Cześć, chciałem się dopytać, co do naszego jutrzejszego wyjazdu. - Przerwał mu głośny szczek Argona, którego uciszył subtelnym Zamknij się, rozmawiam. - Kiedy moglibyśmy wyruszyć?
- Nie mam dzisiaj żadnych projektów do wykonania, więc jeśli nic dzisiaj nie robisz, to moglibyśmy wyjechać jeszcze dzisiaj - zaproponowałam i podniosłam się, odkładając talerz do zlewu.

Hayden? Przepraszam, że tak długo, ale szkoła to okropne stworzenie, żywiące się moim czasem :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz