Wiadomości i pogoda

czwartek, 16 lutego 2017

Od Samanthy cd. Jaspera

Siedziałam w wannie i próbowałam się relaksować i ten jedyny i dosyć rzadko zdarzający się wolny dzień, gdy mój telefon zadzwonił. Numer, który się wyświetlił nie był zapisany w mojej pamięci, więc odebrałam niepewnie. W zasadzie to nieczęsto odpowiadam na połączenia od nieznajomych, ale w ostatnim czasie trochę rzeczy się wydarzyło i stwierdziłam, że nie ma co zwlekać. Rozmówcą okazał się być nie kto inny jak Jasper. Nie powiem- zdziwiło mnie to trochę, bo niby skąd mógł mieć mój numer. „Ten człowiek widział się z burmistrzem, dla niego nie ma rzeczy niemożliwych, głupia”- pomyślałam. Umówiliśmy się i zakończyłam połączenia. Odłożyłam telefon na ziemię, po czym zanurzyłam głowę w wodzie. Trwało to kilka sekund, nienawidziłam, gdy wlewała mi się do uszu. Wynurzyłam się wypuszczając powietrze, po czym chwyciłam za ręcznik i wyszłam z wanny. Założyłam na siebie szlafrok, po czym poszłam do sypialni i włączyłam laptopa. Na ekranie pojawiła się informacja, że dostałam maila. Zalogowałam się na pocztę i otworzyłam nową wiadomość.

Dobra robota, spisuj się tak dalej, a daleko zajdziesz, Sam. Za niedługo znowu się odezwę.
~D.

Usunęłam to tak szybko, jak otworzyłam, przeklinając jednocześnie pod nosem. O spokoju mogłam zapomnieć. Jednak nie to jest teraz najważniejsze. O 17 byłam umówiona i nic mi tego nie popsuje. Wstałam i udałam się z powrotem do łazienki, aby wysuszyć włosy. Pomalowałam też rzęsy i ubrałam się w zwiewną, kwiecistą sukienkę. Czas leciał nieubłaganie, więc zadzwoniłam po taksówkę. W tym czasie wrzuciłam do torebki portfel i zbiegłam na dół, aby od razu wsiąść do pojazdu. Czekałam może trzy minuty na kierowcę. Gdy podjechał zapakowałam się do żółtego auta i wskazałam taksówkarzowi kierunek jazdy. Korki o tej porze są dosyć duże, więc podróż przeciągnęła się o kilkanaście minut. Jako, iż byłam już i tak spóźniona, a od kawiarni dzieliło mnie kilka kroków to wysiadłam i postanowiłam przejść się pieszo. Zajęło mi to zdecydowanie mniej czasu niż gdybym jednak została w pojeździe. Wchodząc do kawiarni próbowałam doszukać się wzrokiem mężczyzny. Siedział przy stoliku i wpatrywał się w okno. Podeszłam i przysiadłam się do niego witając się z szerokim uśmiechem. Cieszyłam się, że wrócił cały i zdrowy. Po chwili kelner przyniósł filiżankę z kawą dla Jaspera i położywszy ją na blacie zwrócił się do mnie:
-Życzy sobie pani czegoś?
-Poproszę to samo.-powiedziałam wskazując głową na kawę, którą pił mój towarzysz.
Pracownik zapisał sobie to w małym notesiku i oddalił się, aby przygotować napój.
-Mam nadzieję, że nie czekasz za długo- odparłam
-Nie, skądże.
-Wszystko poszło zgodnie z planem na misji?- spytałam. Ciekawość często brała u mnie górę.
-Powiedzmy- stwierdził z uśmiechem.
I na tym temat się skończył. Nie chciałam z niego dużo wyciągać, bo wiem, że nie jest to przeżycia, które chciało by się wspominać. Będzie chciał to sam powie. Siedzieliśmy ponad godzinę i gawędziliśmy o różnych sprawach. W międzyczasie zjedliśmy też po kawałku sernika z owocami, który był pyszny. Nim się obejrzałam minęła dwudziesta i nadeszła najwyższa pora, aby się zbierać.Uregulowaliśmy rachunek i opuściliśmy lokal kierując się w stronę mojego osiedla. Szliśmy dosyć wolnym krokiem, wtedy najlepiej się rozmawia.
-Nasz wypad dalej aktualny?- spytałam
-Jak najbardziej.- odparł z uśmiechem- Chyba, że ci się odwidziało.
-Nie, no co ty- zaśmiałam się- Jakieś konkretne plany?
-Bądź spakowana jutro. Resztę zobaczysz sama- odpowiedział
-Tajemniczo
Mrugnął tylko do mnie okiem, po czym spojrzał na zegarek. Przyspieszył trochę kroku i skręciliśmy w boczną alejkę prowadzącą na niewielką polanę. Nieco się zdziwiłam, bo zboczyliśmy z trasy prowadzącej do mnie. No ale nic, nie protestowałam, bo byłam ciekawa co wymyślił. Doszliśmy na miejsce, a moim oczom ukazało się niewielkie wzniesienie wśród pustej przestrzeni trawy, na które mężczyzna już się wdrapywał. Dołączyłam do niego po czym oboje usiedliśmy po turecku. Jasper ponownie spojrzał na zegarek, a następnie przeniósł wzrok na niebo wypatrując czegoś.
-Czekamy na coś?- spytałam zdezorientowana
-Zobaczysz- odpowiedział z nutką ekscytacji w głosie.
No i po chwili zobaczyłam, a co za tym idzie też usłyszałam. Kolorowe, rozbłyskujące kształty na niebie, którym towarzyszył dźwięk wystrzeliwania. Nigdy nie widziałam, aby w tym mieście organizowali pokazy fajerwerków. Cóż, najwyraźniej jeszcze wielu rzeczy nie wiedziałam. Wokół nas zaczęli gromadzić się przechodnie wzdychając z zachwytu. A ja siedziałam wpatrzona jak dziecko w górę, opierając brodę na kolanach.

<Jasper?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz